Zielona Wyspa, cz. V

Shropshire, Ludlow

Hrabstwo Shropshire to największe hrabstwo Wielkiej Brytanii bez dostępu do morza i najmniej zaludnione. Położone nad najdłuższą rzeką państwa – Severn ze wzgórzem Shropshire Hills i jego najwyższym szczytem Brown Clee Hill (640m). Stolicą hrabstwa jest Shrewsbury. Najbardziej znanym ze swojej historii jest średniowieczne miasto Ludlow. Przez West Midlands graniczące z Walią przebiega historyczna trasa z Anglii do Walii, wzdłuż której zbudowano wiele zamków. Dzisiaj część z nich to tylko ruiny położone w przepięknych parkach służące miejscowej ludności, ale znaczna ich część jest utrzymywana przez właścicieli i ich rodziny w niezmiennym stanie, i udostępniana do zwiedzania. Trasa przez Shropshire jest po prostu magiczna. Wąskie drogi przecinające niewielkie miejscowości ze starymi charakterystycznymi zabudowaniami. Żywopłot rozciągający się po obu stronach drogi, przycięty od połowy tworzący zielony tunel późnym latem i wczesną jesienią. Ponieważ tereny hrabstwa są zgoła rolnicze pozostają niezwykle zielone i tworzą naturalny park krajobrazowy. Natomiast mało zaludnione tereny czynią je wolnym, spokojnym i zadbanym przyrodniczo regionem.


Kiedy pierwszy raz odwiedziłam wielki typowy angielski dom w Nash niedaleko Tenbury Wells, stanęłam w oknie, a gospodyni wskazała palcem na niedalekie wzgórza mówiąc – kiedy jest ładna pogoda to widać Walię. Z czasem Walia zbliżała się coraz bardziej i rzeczywiście mogę przysiąc, że robi wrażenie. Jest inna, ekscytująca i ciekawa. O Walii będę pisać w kolejnych artykułach.

LUDLOW

Wjechać do miasta można z kilku stron, ale wszystkie drogi prowadzą do… Tesco. Typowo angielski sklep mieści się w samym środku, tuż obok centrum kulturalnego miasta, biblioteki, dworca kolejowego, niedaleko kościoła św. Wawrzyńca i zamku. A wszystko to można obejść w pół godziny, dłużej jeśli będziemy zaglądać do sklepików z towarami z drugiej ręki, z których zysk przeznaczony jest na cele dobroczynne. A jest ich mnóstwo. Tak na początku postrzegałam Ludlow. Spacery najpierw krótkie, szybkie z czasem przerodziły się na dłuższe, zwidzanie zamku, oglądanie lokalnych wyrobów na rynku tuż przed bramą zamkową i obowiązkowa kawa w kościele. Polubiłam to miasto. Jest szczególne, wyjątkowe i magiczne. Ma swoją prozę codzienności, miłą atmosferę i tak zwane slow motion. 

Ludlow jest starym średniowiecznym miasteczkiem, przez które przebiega główna ulica tak wąska, że przejazd nią jest wręcz uciążliwy. Do miasta o każdej porze roku zjeżdżają się turyści by odwiedzić zamek, miejscowy rynek w samym sercu miasta, podziwiać architekturę i napić się dobrej kawy. W mieście znajdują się dwa duże kościoły: Kościół św. Wawrzyńca i Kościół św. Piotra, zbudowany w stylu bizantyjskim z szarego kamienia oraz niekompletny obecnie zamek. 

Wąskie uliczki miasta obecnie tylko w części udostępnione są dla pojazdów, prowadzą przez centrum zabudowane starymi budynkami o szachulcowej architekturze, w której wyraźne pozostają drewniane pionowe rygle wypełnione gliną zmieszana ze słomą w kolorze białym. Pozostałe wąziutkie uliczki, niczym nitki dostępne są tylko dla pieszych. Wszystkie prowadzą do zamku, z którego pozostały w zasadzie tylko ruiny. Wzdłuż porozstawiane są stoliki dla klientów pragnących przysiąść na chwilę. 

Ludlow jest miastem, które wyrosło w cieniu zamku, który wkrótce stał się jednym z najpotężniejszych walijskich marchii, oraz kościoła. Położone na wzgórzu, z ważnym zamkiem i wpływowym kościołem z arogancko wysoką na tamte czasy wieżą, musiało być przytłaczające dla podróżnych przybywających z południa lub północy. Te dwa ważne akcenty wskazują na źródła dobrobytu Ludlow: zamek, późniejsza siedziba rady marchii walijskiej oraz kościół, zbudowany niemal w całości przez mieszczan miasta bogatego w handel suknem i różnych innych rzemiosł. O wielkości miasta świadczy również fakt, że na początku XIX wieku w domu obok zamku więziony był Napoleon Bonaparte.

Ludlow to miasto o zaplanowanej rozbudowie. Natychmiast można dostrzec schemat – siatkę ulic, z których najważniejsze biegną w dół wzgórza na południe i są połączone alejami. Siatka ulic zaczynała się od zamku do istniejącego budynku Bull Ring. Linia ta została przysłonięta nieco w późnym średniowieczu przez zabudowę wyspową, która trochę przekształciła szeroką ulicę w szereg wąskich, równoległych alejek, po których możemy spacerować obecnie.

Plan wydaje się pochodzić z wczesnego średniowiecza. Budowę murów otaczających miasto rozpoczęto w 1233 roku. Biegną one wyraźnie widoczną linią od strony południowej, wraz z istniejącą bramą Broadgate, a następnie skręcają na północ u podnóża Dinham i biegną wzdłuż północnej strony starego miasta do zamku, mijając cmentarz na północy, Bull Ring i Old Street. Z estetycznego punktu widzenia, zabudowanie niegdyś szerokiej ulicy High Street pozostawiło nowy, charakterystyczny układ średniowiecznych uliczek. Miasto, gdy się przez nie wędruje, ma obecnie przestronną część, gdzie swobodnie można spacerować wzdłuż wąskich ulic nad rozległymi ogrodami, a także alejkami, łukami i ciasnymi podwórkami. Oba są potrzebne w mieście i oby Ludlow nigdy nie zdecydowało się zburzyć swojego krętego centrum.

W mieście znajduje się wiele bardzo starych domów, charakterystycznych dla okresów historycznych, w których je budowano. W zasadzie żaden nie stoi opuszczony i żaden nie zaadoptowano na muzeum, w każdym toczy się życie i miejska rzeczywistość. Z reguły są to hotele, restauracje, kluby, sklepiki i kawiarnie.

To, że nie zostały zburzone, a funkcjonują, ze swoją niezmiennością, jest nie tylko bardzo racjonalne, trzyma się konserwatywnego angielskiego schematu, ale też zdecydowanie ekologiczne. Przecież wyburzenie dobrego i wybudowanie nowego, nie zmienia w żaden sposób, ani wartości, ani sposobu użytkowania, ani nawet nie ma głębszego wyrazu wśród sąsiedniej architektury. To właśnie jest piękne!

Architektura miasta została zaproponowana przez Williama Bakera w latach 1743/44 z krzyżem tzw. masłowym w samym sercu miasta i kamienną, szeroką na trzy przęsła zabudową, każdy budynek charakteryzowały cztery toskańskie kolumny i front wysunięty przed środkowym przęsłem z półkolistym oknem powyżej wejścia. Na budynku była wieżyczka zegarowa zakończona kopułą, otoczona balustradą. Co więcej, oprócz starego cmentarza przykościelnego, kościoła św. Wawrzyńca i zabudowań przy kościelnych, w śród których można zobaczyć przytułek Hosyera, założony w 1486 roku i przebudowany w 1758 roku, z czerwonej cegły, dwupiętrowy, z dwoma wystającymi skrzydłami, można spacerować ogródkami i podwórkami budynków stojących fasadą do ulicy. Idąc w prawo od wejścia do kościoła wąską ścieżką można obejść niewielki cmentarz i wejść spokojnie na podwórko hotelu z wejściem od strony ogrodowej. A nawet możemy napić się w tym tajemniczym i ciekawym miejscu kawy lub dobrej angielskiej herbaty. Wyjście jest po drugiej stronie. Można z tych przejść korzystać podobnie jak ze szkolnych skrótów. Ciekawy budynek Bull Ring z szachulcowym nawisem nad ulicą King Street, nazywany nieraz wiktoriańską ohydą wygląda jakby miał wejść na ulicę. Ruch jest umożliwiony wyłącznie dla małych samochodów, zatem nie ma zagrożenia, że nawis może zostać zahaczony. 

Najstarszym budynkiem jest Fathers Hotel. Elżbietańsko-jakobicki budynek o konstrukcji szkieletowej pochodzący z 1603 roku. Na jego fasadzie wykorzystano wszystkie ówcześnie stosowane motywy. Dodatkowo, na pierwszym piętrze, wzdłuż większości fasady, biegnie balkon z płaskimi, ażurowymi tralkami. Na każdej kondygnacji zastosowano różne wzory elewacyjne: wzór rombowy na pierwszym piętrze, rombowy wklęsły – na drugim. Budynek ma trzy wykusze i trzy szczyty, jeden wykusz i jeden szczyt wystają bardziej niż pozostałe. Asymetria z pewnością została tu zastosowana ze względów artystycznych.

Pierwszym domem na Corve Street, który warto zauważyć, jest Stone House po prawej stronie. To zaskakująco miejski, trzypiętrowy dom z fasadą z 1840 r. Trzy przęsła z gigantycznymi pilastrami zaczynają się od pierwszego piętra. Naprzeciwko znajduje się brama do dawnego Domu Karmelitów, założonego w 1350 r. Po tej samej stronie znajdują się przytułki Foxe’a, niski, dwupiętrowy, kamienny front z 1593 roku, z czterema wejściami, gruntownie odrestaurowany. Naprzeciwko znajdują się dość ozdobne mury pruskie z typowymi dla Ludlow motywami. Dalej, za zakrętem głównej drogi Shrewsburry Road, od numeru 46-50, czarno-białe elewacje. Tutaj dochodzimy do Starej Kaplicy, niewielkiego, prostokątnego, ceglanego budynku z oknem segmentowym od strony wschodniej. Dalej, aż do nr  69 wciąż stoi trzypiętrowy dom o konstrukcji szachulcowej. Na końcu ulicy Corve, tuż przy moście Corve, znajduje się charakterystyczny budynek ciosany, z trzema półkolistymi łukami.

Od Bull Ring, od którego przewodnicy starają się pokazać turystom miasto, zawsze zaczynają. Wracam więc do Bull Ring. Tym razem kieruje się ulicą Tower Street, gdzie podziwiam dawną bramę wjazdowa do miasta, zbudowaną w 1764 roku, ze szczytem przypominającym stromy fronton. Na pierwszym piętrze, nad otworem drzwiowym są dwa okna i owalna wnęka w szczycie budowli. Następnie spaceruję przez Upper Galdeford i Gravel Hill do Livesey Road. W zasadzie ulice przecinają wąskie wstążki jeszcze udostępnione do ruchu samochodowego. Oczywiście są jednokierunkowe, ale jest bardzo tajemniczo. Zaglądam do przydomowych ogródków na tyłach wielu budynków, przysiadam tu i ówdzie na ławeczce. Te z reguły są ufundowane przez mieszkańców lub organizacje pozarządowe dla innych mieszkańców lub ich pamięci. Czas płynie wolno i tak też spaceruję. No I oczywiście wracam do… Bull Ring, aby zacząć jeszcze raz od Old Street. Tym razem – w wąskim zaułku Bull Ring, który rozszerza się do sporych rozmiarów. Jego bieg łagodnie opada w dół wzgórza. Przy Old Street pod numerem 14 znajduje się Miejski Dom Kaznodziei z 1611 roku z dwoma szczytami, dwoma wykuszami w kształcie rombu.

Nieco niżej natykam się na ceglaną kaplicę kongregacyjną z 1830 roku, a za nią kościół Lane’s Charity, również o konstrukcji szkieletowej ze szczytowym dachem. Wewnątrz kościoła zdobiony sufit. Dochodzę do budynku, który wydaje się być częścią wieży murów miejskich, wybudowanych w latach 1233-1263.

Wracam po raz kolejny na start i zaczynam przy Bull Ring. Teraz idę główną arterią miasta Broad Street. Na narożniku z ulicą King Street na pierwszym domu moją uwagę zwracają okapy z efektownymi belkami w kształcie smoka. Kolejny ma dwa szczyty ze zwieńczeniami i deskami okapowymi, ale wszystkie mają jedynie wąsko osadzone, pionowe słupy. Niektóre mają wysunięte wykusze, jak Hotel Angel – w kształcie łuku. Naprzeciwko znajdują się skromniejsze budynki w stylu georgiańskim oraz kościół metodystów w stylu włoskim. Tuż za nim bank Lloydsa z pretensjonalną imitacją Tudorów. Tak rozciągają się stare zabudowania, aż dochodzą do bramy miejskiej, przy której stoi obecnie Wheatsheaf Inn pub. Tak można zawracać i zaczynać ciagle od nowa, bowiem każda ulica jest niezwykle ciekawa. Warto zajrzeć na lokalny market, tuż przy wejściu do zamku na Castle Squere. Jak poprzednio każdą ulicą (Mill Street, etc) można schodzić i oglądać ciągnące się zabytkowe domy. Często na zawieszonych niebieskich owalnych tabliczkach dostrzegamy znaczenie historyczne budynku.

Kościół St. Laurence (ok.1200r.) jest największym parishem w Wielkiej Brytanii, jednak nigdy nie został mianowany katedrą, stąd Ludlow pozostaje nieustająco małym miasteczkiem village, a nie dużym miastem city, którego nazwa jest uzależniona o katedry. Parish jest jednostką terytorialno-administracyjną w ramach wyznania chrześcijańskiego, tu: Kościół Anglii. Jednostka ta jest odpowiedzialna za opiekę duszpasterską sprawowaną przez księdza nad lokalną wspólnotą wiernych. Zatem w kościele takim dzieje się życie lokalnej społeczności, tu odbywają się spotkania przy kawie, prelekcje, rozmowy, turnieje szachowe, a dniach wyznaczonych odbywają się także msze dla wiernych. Jednak w każdej chwili można przyjść i posiedzieć przed ołtarzem lub w jednej z kaplic dostępnych do modlitwy. Wewnątrz panuje zgiełk i czuć wszechobecny zapach świeżo mielonej kawy.

Kościół St. Laurence (Św. Wawrzyńca) jest bardzo duży, a jego wnętrza mają wiele do zaoferowania odwiedzającym. Zreszta w mieście jest wielu turystów. Oczywiście oprócz tradycyjnej kawiarenki z domowym ciastem i pyszną kawą, sklepiku z ręcznie robionymi pamiątkami, można wspiąć się na wieżę kościelną, do której prowadzą kręcone schody. Widok z góry na miasteczko jest niesamowity, można by rzec zapierający dech w piersiach. Na samej górze można obejrzeć także wielki słynny dzwon wybijający czas cztery razy dziennie, co cztery godziny: ósmą z samego rana, południe, szesnastą po południu i ósmą wieczorem. Wieża została wzniesiona przy współudziale cieśli, kowali, rzeźników, piekarzy, krawców, farbiarzy i szewców z wielu cechów i może stanowić punkt orientacyjny miasta po dziś dzień.

Wnętrze kościoła jest bardzo zadbane i bogate w artefakty historyczne. Można oglądać średniowieczne witraże, ołtarze miłosierdzia z pięknymi płaskorzeźbami z XVIII wieku, pomniki księcia Artura i A. E. Houstona oraz sztandar św. Wawrzyńca autorstwa Sir Niniana Compera. Odnosi się tutaj wrażenie późnośredniowiecznej architektury kościoła. Bardzo wysoka nawa z szerokimi nawami bocznymi, wysoka wczesnośredniowieczna arkada z filarami o gzymsie z czterema słupami i czterema szerokimi podcieniami pomiędzy nimi. W nieco późniejszym czasie dobudowane zostało clerestorium, którego celem było doświetlenie naturalne, charakterystyczne dla kościołów wczesnochrześcijańskich, popularne w architekturze romańskiej i gotyckiej. Podziwiać można również niski, zdobiony drewniany dach z rzeźbionymi belkami stropowymi. Co ciekawe, na jednym z parapetów można poznać nazwiska dwóch mieszczan – komorników miejskich funkcjonujących w latach 1462, 1471 i 1479.

Prezbiterium w średniowieczu stanowiło najświętsze miejsce kościoła, użytkowane wyłącznie przez duchownych i chórzystów. Obecne prezbiterium zostało zbudowane w latach 1443-1447 i stanowi perełkę architektury o dwuspadowym dachu. Wąskie, kamienne pasy oddzielają duże okna, wpuszczając światło do wnętrza kościoła. Ściany wewnątrz prezbiterium pod oknami mają prostą boazerię. Niezwykle bogato zdobiona jest czteroczęściowa sedilia z siedzeniami dla duchowieństwa.

Prezbiterium było restaurowane etapami w latach 1828–1898, kiedy to wprowadzono nowe elementy, takie jak marmurową mozaikową posadzkę sanktuarium. W prezbiterium odbyło się wiele pamiętnych wydarzeń, w tym dwudniowe nabożeństwo żałobne księcia Artura w 1502 roku oraz święto Kawalerów Orderu Podwiązki 23 kwietnia 1582 roku.

A sama postać Wawrzyńca, bogatego człowieka, diakona Kościoła Chrystusowego w Rzymie w III stuleciu, to postać reprezentująca dobro. Troszczył się on o ludzi potrzebujących pomocy, sieroty, chorych i osoby niepełnosprawne. Poproszony o przekazanie skarbca kościelnego cesarzowi rzymskiemu Walerianowi, przedstawił ubogich, mówiąc: To są skarby Kościoła. W rezultacie poniósł okrutną śmierć męczeńską, piekąc się na ruszcie. Wawrzyniec został patronem kościoła, pierwotnie dzieląc dedykację wspólnie ze św. Filipem i św. Jakubem. Historia życia św. Wawrzyńca została opowiedziana na witrażach we wschodnim oknie prezbiterium.

KAPLICA PÓŁNOCNA

Kaplica St. John, kaplica Gildii Pielgrzymów Palmera.

Wewnątrz znajduje się baldachim ołtarzowy wykonany z drewna, typowego dla północnej Walii oraz boazeria na balustradzie komunijnej z wykorzystaniem płótna, rozwieszonego na ścianie wysoko, z fasetą i dwudzielnymi podziałami z gęstym maswerkiem panelowym. Witraż wschodni z 1460 roku, przedstawiający historię Edwarda Wyznawcy i rodziny Palmerów, dekoracyjne retabulum malowana i częściowo rzeźbiona nastawa ołtarzowa umieszczana na tylnej części ołtarza z bogato zdobioną skrzynią z figurami świętych i scenami biblijnymi na wzór retabulum Opactwa Westminsterskiego. Witraż w oknie północnym opowiada o zwiastowaniu, św. Krzysztofie – Apostole. W kaplicy znajduje się również pomnik Sir Johna Bridgemana, zmarłego w 1637 roku i jego żony. Wykonany jest z czarno-białego marmuru. Przypisywany jest Fanellemu ze względu na jego podobne prace w Gloucester. Wyraża dwie leżące figury na dużej skrzyni grobowej. Za nim niska ściana tylna z bogatą rzeźbioną girlandą.

KAPLICA POŁUDNIOWA

W kaplicy Lady Chapel warto zwrócić uwagę na witraż z drzewem Jessego, który jest podobnie stary jak sam kościół, gruntownie odrestaurowany przez firmę Hardman Co w 1891 roku.

W kościele znajduje się również efektowne dzieło z 1764 roku z ornamentem rokokowym – szafa organowa, przepiękne wielkie witraże w oknach oraz alabastrowy pomnik Dame Mary Eure zmarłej w 1612 roku i jej męża zmarłego w 1616 roku.

LUDLOW CASTLE

Zamek w Ludlow zbudowany ok. 1085 roku przez Rogera de Montgomerego Earla of Shrewsbury zwanego Rogerem de Lacy. Dzisiaj po zamku zostały ruiny, mury ogrodzenia, mury budowli, bramy, przejścia, dziedzińce i wspomnienia o jego splendorze. Większość wcześniejszych traktów wokół niego porasta teraz zielona trawa, a miejsce to jest wykorzystywane dla zwiedzających, na pikniki rodzinne oraz w czasie odbywających się w mieście koncertów. Pomimo, że zamek nie został odrestaurowany, dokładnie został odtworzony na makiecie, której można przyjrzeć się na pierwszym dziedzińcu.

W czasach pierwszych Tudorów zamek cieszył się szczególnym uznaniem. Artur, książę Walii, starszy syn Henryka VII, mieszkał i zmarł w Ludlow. Następnie zamek stał się siedzibą lorda prezydenta Walii i dworu marchijskiego. Zamek cieszył się godnym podziwu położeniem. Klif stromo opada do rzeki Teme po stronie zachodniej i rzeki Corve po stronie północnej. Dzięki temu w średniowieczu był bezpiecznym miejscem dla rodzin panujących. Obecnie jego ruiny są bardzo malownicze, zwłaszcza gdy widać je z Whitcliffe po stronie Ludford. Po stronie południowej i wschodniej pierwotnie znajdowała się głęboka fosa. Zamek miał kształt  kwadratu i składał się z przedzamcza oraz, w północno-zachodnim narożniku i przedzamcza wewnętrznego. Mur przedzamcza został zbudowany w stylu późnogotyckim, z wyjątkiem półokrągłej Wieży Mortimera po stronie zachodniej, dobudowanej w XV wieku. Owy mur jest  dobrze zachowany po stronie wschodniej wraz z bramą zewnętrzną, o  sklepieniu ostrołukowym. Na południowym krańcu dawnego zamku, przy murze kurtynowym, znajduje się skrzydło elżbietańskie, a po południowej stronie dziedzińca znajduje się kolejne skrzydło, oddzielone od muru. Jego wschodnią częścią była kaplica św. Piotra, po raz pierwszy wzmiankowana za czasów Rogera de Mortimera w 1328 roku. Zachowało się w niej jedno okno z maswerkiem w kształcie litery Y. Dalsza część kaplicy ma charakter elżbietański.

Dziedziniec Wewnętrzny zachował znaczną część swoich wczesnych murów i kilka wież. Widok na dziedziniec wewnętrzny z dziedzińca zewnętrznego, za jego głęboką fosą, jest wręcz spektakularny. Dominują w nim obronno-mieszkalne pozostałe wieże. Podobne można zobaczyć w innych zamkach, miń. w Newark, Notts, Richmond, Yorks i Rougemont, Exeter. Wysoki, czterokwadratowy budynek zachował kilka normańskich okien. Wewnątrz parteru, który był bramą, zachowały się fragmenty dawnych pustych arkad z kolumnami i kapitelami. Niewątpliwie pierwotnie było to sklepienie tunelowe. Obecne sklepienie, ostrołukowe jest zdecydowanie zaaranżowane później. Kiedy uznano, że łączenie funkcji bramy i obrony jest niebezpieczne, wybudowano nowe wejście. Podobnie jak to miało miejsce mniej więcej w tym samym czasie w Dunstanburgh w Northumberland. Wewnątrz wejścia znajduje się bogato zdobiony portal prowadzący do skróconej wieży. Na wschód od wejścia znajduje się budynek wzniesiony w 1581 roku przez sir Henry’ego Sidneya, przewodniczącego rady marchii. Nad wejściem znajduje się jeden ze szczytów elżbietańskich. W czasie spaceru po murach zamku dostrzegamy wieloboczną wieżyczkę schodową prowadzącą do dziedzińca wewnętrznego.

Do północnej strony muru przylegał niegdyś kwadratowy budynek kuchenny, nieregularnie wchodzący w głąb dziedzińca, jako zaplecze gospodarskie. Obecnie podziwiamy ozdobne kapitele w kształcie muszli, liczne zygzaki na istniejących łukach. 

Wreszcie, nawet w stanie ruiny, mury wydają się nasuwać żywy obraz splendoru, w jakim można było żyć w zamku w początkach jego dziejów. Choć po zamku pozostały wspomnienia, to miejsce żyje ponadczasowo. Oprócz licznie odwiedzających turystów, służy społeczności całego hrabstwa.

WZGÓRZA WHITCLIFFE

W XVIII wieku Whitcliffe stało się modną promenadą z widokiem na rzekę Theme i miasto. W 1850 roku wytyczono nadrzeczną aleję, zwaną Bread Walk, ponieważ robotnicy, wcześniej bezrobotni, otrzymywali wynagrodzenie w postaci chleba. Legenda głosi, że miało to zapobiec trwonieniu zarobków w pubach w drodze do domu. Tuż przy zejściu do miasta natykam się na pozostałości boiska do gry w bilard. Odbywały się tam niegdyś mecze między dżentelmenami z Shropshire i sąsiednich hrabstw. Prawdopodobnie w 1841 roku w Whitcliffe mieszkał wytwórca bil do gry w bilard, co potwierdza spis ludności z tamtego roku, który jest eksponatem w Muzeum w Ludlow.

Teren Whitcliffe jest dzierżawiony przez organizację Shropshire Wildlife Trust od Plymouth Estates. Prawa mieszkańców do korzystania z wypasu zwierząt na łąkach Whitcliffe nie są już respektowane. Zarządcy organizacji charytatywnej Friends of Whitcliffe Common zarządzają nim jako otwartą przestrzenią dla przyjemności, relaksu i dbania o jakość dzikiej przyrody.

Otwarte tereny trawiaste były utrzymywane, gdy mieszkańcy aktywnie korzystali ze swoich praw, wypasając swoje zwierzęta jesienią i zimą oraz uprawiając i kosząc trawę na siano latem. Wypas został całkowicie wstrzymany dopiero w latach 70. XX wieku. Obecnie trawa jest koszona tylko raz w roku – późnym latem. Dlatego wzgórza są przyczółkiem dzikiej natury.

CLEE HILL 

Wszystkie wzgórza Clee: Titterstone, Brown i Clee to fantastyczne i urzekające widoki, które można przeżyć w czasie spacerów wokół Ludlow. Tereny te są pełne starych grodzisk, osad z epoki żelaza i brązu. Clee są jedynymi wzgórzami opisanymi na słynnej średniowiecznej Mappa Mundi. Posiadają ogromne dziedzictwo przemysłowe i archeologiczne. Brown Clee jest najwyższym wzgórzem w Shropshire (540 m). Na wzgórzu natykam się na pomnik upamiętniający 23 lotników [brytyjskich i niemieckich], którzy rozbili się na wzgórzu podczas wojny. Podobno na Brown Clee doszło do większej liczby katastrof niż na jakimkolwiek innym wzgórzu w Wielkiej Brytanii.

Na tych urokliwych wzgórzach wydobycie węgla rozpoczęto w średniowieczu, gdy w Corvedale płonęły wielkie piece i odlewnie żelaza. Kłęby czarnego dymu zapewne wypełniały dolinę, gdy wykuwano fragmenty wzgórz. Obecnie tereny zielone przywrócono do stanu sprzed czasów przemysłowych i natura odzyskała swoje wzgórza, część rzadkich łąk kwietnych przetrwała, a nieczynne kamieniołomy stały się domem dla dzikich zwierząt, w tym sokoła wędrownego.

Zatem szlaki piesze Shropshire są niesamowite, zielone, spokojne i urocze. Człowiek jest tylko sam z otaczająca przyrodą, śpiewem ptaków, skrzypieniem starych gałęzi wielkich drzew. Kiedy wydaje się, że jesteśmy na zupełnym bezludziu, nagle mija nas jeździec na koniu, albo para spacerująca z psem. Im bliżej miasteczka, tym więcej spacerowiczów.

MARY KNOLL HOUSE

Po długim spacerze wraz z innymi osobami z naszej stałej grupy zostaliśmy zaproszeni do odwiedzenia rodziny – małżeństwa mieszkającego w wielkim oczywiście, historycznym domu z jeszcze większym ogrodem. Tajemnicze miejsce, w którym na tarasie delektowaliśmy się pyszną herbatą i domowymi wypiekami, angielskim ciastem czekoladowym, bananowym i cytrynowym.