Dedykuję ten tekst wszystkim, którzy nie boją się spełniać swoich marzeń

Obecnie jestem w trakcie sesji na studiach, więc miło jest powrócić do wakacyjnych przygód. Chciałabym opowiedzieć o tym jak mało potrzebujemy, aby podróżować i odkrywać świat. Wszystko jest do osiągnięcia, jeżeli wyjdziemy na chwilę ze swojej strefy komfortu i spróbujemy czegoś nowego – może nas to bardzo pozytywnie zaskoczyć. Moją pasją jest podróżowanie, nie potrafię sobie wyobrazić życia w jednym miejscu. Jako studentka nie zarabiam zbyt dużo i nie stać mnie na tak zwane wyjazdy all inclusive. Chciałabym przedstawić wam tańszy i przede wszystkim ciekawszy sposób.

Na wakacje wybrałam się z Natalką auto stopem do Portugalii. Wyruszyłyśmy ze Zgorzelca, była to nasza pierwsza podróż auto stopem, przynajmniej na taką skalę. Po raz pierwszy miałam na sobie tak ciężki plecak, ważył około 25 kg. Czasem brakowało nam sił, ale na pewno nie pozytywnej energii.

Pierwsze 600 km spędziłyśmy na pace busa, nie była to wygodna podróż, ale za to szybka. Na noc zatrzymałyśmy się przy dużym zajeździe z restauracjami i stacją benzynową. Rozłożyłyśmy namiot pod Burger Kingiem. Ważne jest to, aby znaleźć w miarę bezpieczne miejsce. Najlepiej spać w miejscu, które jest monitorowane. Oczywiście wcześniej trzeba zapytać o pozwolenie ludzi, którzy pracują w pobliskiej restauracji czy też stacji. Śpiąc przy stacjach czy też podobnych obiektach warto utrzymywać pozytywne relacje z obsługą. Raz dostałyśmy ‘tickety’ o wartości 20 euro, które mogłyśmy wykorzystać na stacji benzynowej. Często też taka obsługa zwraca uwagę na twój namiot i automatycznie dba o bezpieczeństwo. Dużo osób podróżujących autostopem na noc szuka w miarę bezludnego miejsca. Uważam to za błąd, ponieważ gdy znajdziemy się w niebezpiecznej sytuacji, nie mamy do kogo zwrócić się o pomoc. Dobrze jest mieć ze sobą gaz pieprzowy, chociaż nie jest on legalny we wszystkich krajach.

Jeżeli jedziemy w dalszą podróż i szybko chcemy dostać się do celu to ważne jest aby wysiadać na stacjach benzynowych przy autostradzie, bo stamtąd najłatwiej złapiemy kolejnego stopa. Niestety czasem wjechałyśmy do miasta bądź zjechałyśmy z autostrady, co równało się z kilkoma godzinami postoju. Stacje potrafią być oddalone od siebie o 50 km, czasem ciężko obliczyć, na której najlepiej wysiąść. Nigdy nie wiesz czy następna stacja będzie duża lub czy będzie posiadała miejsca parkingowe dla ciężarówek.

W niecałe trzy dni dotarłyśmy do San Sebastian, po drodze udało nam się jeszcze spać w ciężarówce i jeść sardynki na środku autostrady. Do samego centrum miasta dojechałyśmy dopiero wieczorem, znalazłyśmy camping i już mogłyśmy zacząć świętować. W San Sebastian mieści się jedna z najpiękniejszych plaż w Europie – Playa de La Concha. Pogoda jak na północną Hiszpanię była piękna. Nie planowałyśmy zwiedzać tego miasta, nie miałyśmy wcześniejszego przygotowania turystycznego. Według mnie jest to jedna z większych zalet podróżowania auto stopem. Nigdy nie wiesz gdzie znajdziesz się następnego dnia. Oczywiście miałyśmy wyznaczony cel, którym było Porto, jednak wcześniejsza droga była bardzo elastyczna. Trzeba być otwartym na nowe propozycje i ruszać do przodu póki nie brakuje odwagi. Niektórzy nazwą to głupotą. Niekiedy brakowało nam przygotowania, nie wiedziałyśmy gdzie iść, było późno, nie miałyśmy gdzie spać, jednak zawsze znalazł się ktoś, kto udzielił nam pomocy. Pokazał drogę czy też udzielił innych wskazówek. Dobroć ludzi podczas takich podróży potrafi naprawdę zaskakiwać, dużo się dzięki temu nauczyłam.

Następnym miejscem, w którym się zatrzymałyśmy było Gijon. Czekając przy autostradzie na samochód w stronę Bilbao udało nam się zatrzymać grupkę surferów, którzy wracali z Francji. Okazało się, że jadą jeszcze dalej, więc zabrałyśmy się z nimi do samego Gijon. Zaproponowali nam nocleg, początkowo podeszłyśmy do tego trochę sceptycznie, jednak zgodziłyśmy się. Miałyśmy szansę zobaczyć, a raczej poznać miasto od strony prawdziwego mieszkańca. Zwiedziłyśmy typowe bary. Hiszpanie są bardzo otwartymi ludźmi, dużo wolnego czasu spędzają z rodziną czy też znajomymi w barach i biesiadują. Było to dość ciekawe przeżycie. Oczywiście cały czas starałyśmy się zachować podstawowe środki ostrożności, skończyło się to zastawieniem drzwi deską do prasowania i zaśnięciem z gazem pieprzowym w ręce. Następnego dnia Adri zabrał nas do domku w górach. Przyroda, nie widziałam jej jeszcze w tak ‘czystym’ wydaniu. Podróżując z biurami podróży ciężko o takie miejsca, większość została już zniszczona przez turystów. Znajomi poczęstowali nas tradycyjnym, hiszpańskim jedzeniem. W naszym menu figurowała: tortilla de patatas, czyli rodzaj omletu przyrządzonego z ziemniaków i jajek oraz croquetas -rodzaj krokietów w kształcie kulek opiekanych w panierce z serowym nadzieniem. Nauczyłyśmy się pić cydr. W Hiszpanii nalewając cydr, butelkę umieszcza się nad swoją głową, szklankę trzyma się lekko przechyloną w drugiej ręce (jak najniżej), aby nalewany cydr rozbijał się o ściankę szklanki i dopiero do niej wpływał. Należy wypić go bardzo szybko, ponoć dzięki temu cydr ma lepszy smak. Wieczorem znajomi zabrali nas na ekstremalną przejażdżką autem po górach, niezapomniane wrażenia!

Trzeba było ruszyć w dalszą drogę. Po kilku godzinach podróży utknęłyśmy w wiosce na terenie Navi. Pogoda ani szczęście nam nie dopisywało, więc postanowiłyśmy znaleźć miejsce do spania. Udało nam się znaleźć hostel, który składał się w wielkiej sali sypialnej i małego saloniku. Za taką przyjemność zapłaciłyśmy 5 euro. Na miejscu poznałyśmy niesamowitych ludzi, którzy podróżowali po całej Hiszpanii na rowerze. Pograłyśmy w hiszpańskie karty i w końcu się wyspałyśmy. Rano Navia powitała nas całkiem inaczej, było tak przyjemnie, że postanowiłyśmy się spakować i zjeść śniadanie na polanie w towarzystwie gór. To chyba było jedno z moich ulubionych śniadań, pomimo tego, że jadłyśmy jedynie pasztet i stary chleb tostowy. Uogólniając, auto stop jest świetnym sposobem na zrzucenie kilku dodatkowych kilogramów.

Spędziłyśmy jeszcze niecały tydzień w podróży, podczas tego poznałyśmy portugalskiego mistrza flyboardingu, spałyśmy na stacji benzynowej pod stołem bilardowym czy też udawałyśmy pielgrzymów w Pontevedrze zmierzających do Santiago de Compostela – w innym przypadku nie pozwoliliby nam skorzystać z odpłatnego noclegu, którego bardzo wtedy potrzebowałyśmy.

W Porto wynajęłyśmy pokój, nawet udało nam się wynegocjować przyzwoitą stawkę. Cały czas oszczędzałyśmy na jedzeniu, miałyśmy spory zapas z Polski. Niestety nadmierne oszczędzenia nie opłaciło się nam, ponieważ gotując grzałka turystyczna wybuchła mi w rękach i zaprószyła oczy, teraz ze swojej listy mogę odhaczyć wizytę w portugalskim szpitalu! Wszystko skończyło się dobrze, ubezpieczenie podróżne to podstawa z moim szczęściem.

W czasie większości takich wycieczek trzeba dorabiać w trakcie podróży. Miałyśmy dosyć oryginalny sposób. Natalka postanowiła skoczyć ze słynnego mostu Ponte Luís I, w prawdzie z niższej kondygnacji, ale wyczyn był spory. Podczas przygotowań do skoku chodziłam pomiędzy ludźmi z czapką i zbierałam od nich pieniądze za skok, tłumacząc naszą historię.

Podczas pobytu w Porto poznałyśmy Filipa, który zaprosił nas do baru, pojechałyśmy na chwilę do niego do domu, aby mógł się przebrać i wróciliśmy na imprezę. Poszliśmy do rockowego klubu, pożegnaliśmy się nie wymieniając numerami i rozeszliśmy w swoje strony. Następnego dnia przejechałyśmy całe miasto, aby wyjechać z Porto i zacząć łapać stopa. Spędziłyśmy tak cały dzień. Zmęczone, bez noclegu poszłyśmy poszukać dostępu do wi-fi. Po 5 minutach drogi zorientowałyśmy się, że stoimy pod domem Filipa. Nie znałyśmy jego adresu. Do dziś nie wiem jak to jest możliwe, że znalazłyśmy się w tym miejscu. Zdesperowane zapukałyśmy, oczywiście otrzymałyśmy pomoc i postanowiłyśmy zostać kilka dni dłużej. W ciągu tych dni miałyśmy okazje skorzystać z darmowego spa, które idealnie podsumowało pobyt w Porto i dodało nam nowych sił.

Wyjeżdżając miałyśmy kolejną nietypową sytuację. W Portugalii, podobnie jak w Hiszpanii jest problem z językiem angielskim, czasem ciężko było ustalić z kierowcą kierunek drogi czy inne szczegóły. Zatrzymał się kierowca, z którym niestety nie udało nam się porozumieć. Stwierdziłyśmy, że przy następnej okazji będziemy dzwonić do Filipa i prosić o przetłumaczenie. Tak też zrobiłyśmy, po godzinie zatrzymał się kolejny samochód. W trakcie jazdy zrozumiałyśmy, że muszą zrobić przerwę, napić się kawy i niedługo ruszymy dalej. Zatrzymaliśmy się przy małym domku w wiosce, opustoszałe miejsce. Nagle zamarłyśmy, ponieważ z domku wyszli mężczyźni z pierwszego samochodu, z którym nie zdecydowałyśmy się jechać. Auto było podstawione! Plecaki miałyśmy zamknięte w bagażniku, nie wiedziałyśmy jak się zachować. Byłyśmy sparaliżowane. Do Natalki podszedł mężczyzna, ujął ją za podbródek i zaczął oglądać uśmiechając się. Wtedy włączył nam się ostateczny alarm – gdzie i jak uciekać? Mężczyźni przychodzili co jakiś czas i wchodzili do domu, podszedł do nas kolejny mężczyzna i poprosił o połączenie z Filipem, wcześniej z nim rozmawiał. Przekazał mi telefon, a Filip powiedział jedynie abyśmy wsiadły z tym mężczyzną do innego auta, bo tutaj jest niebezpiecznie. Zawiózł nas 50 km dalej, po drodze dał mi różaniec. Jest wiele pytań, na które sama nie potrafię odpowiedzieć. Czasem jednak nie warto być nadmiernie ciekawskim. Takie sytuacje istnieją, często mają o wiele gorsze zakończenie, dlatego trzeba być ostrożnym. Nam niestety czasem tego zabrakło, chociaż teraz jest jedyny czas w moim życiu, kiedy mogę pozwolić sobie na trochę ryzyka, podejmowanie szalonych decyzji z niewiadomym skutkiem – to jest czas młodych.

Powrót do Polski przebiegł spokojnie, dostałyśmy propozycję wycieczki dookoła Włoch, jednak nie mogłyśmy już sobie na to pozwolić ze względu na ograniczający nas czas. Podróżowałyśmy niecałe trzy tygodnie i nadszedł czas, aby wrócić na studia.

Dobroć, którą zostałyśmy obdarzone podczas tej wycieczki przywraca wiarę w ludzi. Byłam pozytywnie zaskoczona. Jestem pewna, że wybiorę się jeszcze w podróż auto stopem i serdecznie to wszystkim polecam! Trzeba to odhaczyć ze swojej listy. 

Katarzyna Kuprewicz

2017