CZYLI ROWEREM PRZEZ HIMALAJE, KARAKORUM I PAMIR, 2012

Wyprawa pod patronatem Dookoła Świata

Siedem tysięcy kilometrów do przepedałowania, 35 kilogramów dobytku ukrytego w sakwach (w tym pięciogwiazdkowy wodoszczelny apartament z widokiem na 'co tylko zechcesz’), kilka bitew do stoczenia z nie zawsze przychylną pogodą, ale przede wszystkim niesamowita ilość radości i onieśmielającego piękna ? to wszystko czeka Kasię Gądek i Andrzeja Brandta już za cztery miesiące.

Trasa planowanej wyprawy

Dwoje miłośników mocnych wrażeń wyrusza w lipcu tego roku w czteromiesięczną podróż rowerową przez najwyższe pasma górskie świata, tj. Pamir, Karakorum i Himalaje. Z zuchwałą pewnością siebie Kasia i Andrzej przejadą przez sam środek politycznego, kulturowego i religijnego kotła, chłonąc jak gąbka cały ogrom wrażeń i emocji; otwierając się na ludzi, widoki, zapachy i smaki  tak  mocno różniące się od tych, z którymi stykają się na co dzień. A wszystko to w majestatycznym i oszałamiającym towarzystwie wielkich gór. Rozpoczynając w Taszkiencie w Uzbekistanie, przejadą przez Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Chiny, Pakistan, Indie, kończąc swoją przygodę w Nepalu, gdzie będą oczekiwać na powrotny lot do Polski.

Swoją trasę podzielili umownie na cztery etapy. Pierwszy miesiąc spędzą w Pamirze, przejeżdżając na wskroś Tadżykistan z zachodu na wschód, udając się w stronę Khorogu i granicy Tadżycko-Afgańskiej, a następnie na południe w stronę Iskhashim i Korytarza Wachańskiego. Od momentu opuszczenia granicy z Afganistanem, rozpoczną starcie z pokaźnymi podjazdami i już do końca będą się poruszać powyżej 3000 m n. p. m. Drugi etap ma ich doprowadzić do Lahore w Pakistanie, do którego dotrą przejeżdżając wzdłuż najsłynniejszej chyba drogi międzynarodowej świata, a na pewno najwyżej położonej, czyli Karakoram Highway. Najwięcej siły w nogach będą potrzebować w trakcie trzeciego etapu, w którym to wjadą na najwyższe przełęcze na wyprawie (powyżej 5000m n.p.m.). W ostatnim etapie, oprócz przepedałowania przez Himalaje, planują udać się na kilkudniowy trekking wokół Annapurny lub Nanga Parbat.

Zdecydowali się na tę wyprawę biorąc ją  z całym dobrodziejstwem inwentarza, są świadomi trudności wszelkiego rodzaju, których na pewno nie unikną (i nawet nie będą próbować), ale nie chcą mówić o swojej podróży z zadęciem, patosem i niepotrzebnie podniosłym tonem. Po prostu jadą – bo chcą, bo to kochają, bo są ciekawi świata, ludzi i siebie. No i, jak sami mówią, ponad wszystko lubią porywać się z motyką na słońce, starannie  pielęgnując w sobie wewnętrznego świra.

Swoimi przygodami pragną się dzielić, dlatego o poczynaniach tej śmiałej pary możecie czytać u nas w Magazynie Dookoła Świata