Maroko – ziemia, gdzie umiera słońce
„Special price for you my friend”
Agnieszka Siejka
W Fezie, Marrakeszu, Meknes, w Agadirze czy Casablance, któż tego nie słyszał, wszędzie rozlega się charakterystyczne wołanie. Na sukach, straganach w wąskich uliczkach i na placach, tłoczno, gwarno, pełno ludzi, jedni chcą coś kupić inni sprzedać. Każdy z korzyścią dla siebie, po jak najatrakcyjniejszych cenach. Feeria kolorów, mieszanka czerwieni, pomarańczy, żółci, zielonego i niebieskiego powodują niesamowite wrażenia. Mydła, pachnidła i olejki eteryczne, naturalne ręcznie wrabiane, metodami, które od lat się niezmienianą. Najcenniejsze jest mydło arganowe najlepszej klasy, kremy oliwkowe, olejki laurowe i różane czy płatki róż do kąpieli? Co tu wybrać na prezent na pamiątkę?
Najciekawiej jest na straganach z materiałami, ubraniami czy choćby butami, wręcz nie można oczu oderwać. Nieco dalej kolejne zmysły pracują z dużym natężeniem, pojawią się zapachy, egzotyczne przyprawy: cynamon, imbir, wanilia, daktyle – złoto Maroka. Kubki smakowe pracują, odczuwają co i rusz nowe smaki, kolejna ulica, kolejne stragany. Sardynki smażone w głębokim oleju, „wykwintnie” podane w kolorowej gazecie z przed kilku dni, do tego bakłażan i posiłek gotowy. Nieco dalej uczta dla bardziej wymagających, tadżin – z kurczakiem trawą cytrynową, marchewką i porem – wyśmienity, ach te aromaty. Inna wersja na słodko z kuskusem, śliwkami i pomidorami a wszystko dopełnia cynamon. Nie wspomnę o deserach i sokach wyciskanych ze świeżych owoców i słodycze tak słodkie jak nigdzie na świecie. I jak tu przejść obojętnie, niczego nie spróbować, nic nie kupić? a zewsząd dobiega „Special price for you my friend” trzeba skorzystać, może to faktycznie gratka, może to cena specjalnie dla nas, może okazja, jakich mało?
Tekst i zdjęcia: Agnieszka Siejka
2014