Irak otrzymał brzydką łatkę niebezpiecznego kraju za sprawą licznych zamachów i wojen. Tymczasem jego północna część to bardzo spokojne miejsce z mozaiką kilku ciekawych kultur. To także podnosząca się z upadku piękna kraina, która skrywa w sobie kilkutysięczną historię.

Herêmî Kurdistan, czyli autonomiczna część północnego Iraku to obecnie niemal samodzielny region. Pierwsze prawa Kurdowie otrzymali od irackiego rządu po latach walk w 1970 roku. Aczkolwiek realną swobodę uzyskali dopiero trzydzieści lat później. Obecnie Iracki Kurdystan nie jest wciąż oficjalnie uznany za niepodległy. Ludzie mówią głównie tu trzema językami: kurdyjskim, arabskim i asyryjskim (neoaramejskim). Populację szacuje się na około 4,5 miliona. 

Centrum Arbil

Do kurdyjskiej części Iraku jako obywatele kraju członkowskiego UE możemy wjechać bez wizy na okres 10 dni. Nie jest to informacja zbyt rozpowszechniona. Nie wiedzą o tym, o dziwo Iraccy konsulowie w Stambule. Tymczasem jedyne co potrzebujemy to ważny paszport. Granicę pokonałem rozklekotanym mini-busem, który stanowił taksówkę. W Silopi właściwie naganiacze znajdują nas sami. Szczęśliwie miałem okazję pojechać za darmo dzięki mojej jasnej karnacji. Przyznam, że w Europie nigdy nie spotkałem tak uprzejmego taryfiarza. Tym miłym akcentem przywitałem się z zakurzoną ulicą nieopodal wjazdu do miasta Zakho.

Wokół etymologii krąży wiele teorii. Jedna z nich głosi, że powstała od aramejskiego słowa „Zakhota” oznaczającego zwycięstwo. Inna zaś mówi, że nazwa pochodzi od kurdyjskiego „Zey- Khowin”, czyli „rzeki krwi”. Tak, czy inaczej prawdopodobnie odnosi się do bitwy, w której Rzymianie pokonali Persów. Zakho jest niewielkim miastem z populacją na poziomie około 200 tys. Znajduje się tu m.in. most Delal, który nie wiadomo jak zbudowano (bez użycia maszyn). Przed laty była tu też baza „Safe Heaven” utworzona przez brytyjskie i amerykańskie siły celem zapewnienia ochrony lokalnej ludności. Mieszają się tutaj Jezydzi, nieliczni Żydzi, chrześcijańscy Asyryjczycy czy muzułmańscy Kurdowie. Dlatego też Zakho jest zwane Jeruzalem Iraku.

Zakho, Irak

Patrząc na ekonomię kraju warto omówić kilka spraw. Po pierwsze – ogromny import z Turcji. Codziennie na przejściu granicznym Ibrahim Khalil nad Khaburem (Tygrysem) pojawia się ponad tysiąc nowych ciężarówek. W sklepach spożywczych praktycznie 90% produktów (po za pieczywem i wodą) stanowią tureckie, libańskie i irańskie wyroby. Rzeczą, na którą warto zwrócić są niesamowicie niskie podatki. Przykładowo o benzynie mówi się, że jest „tania jak woda” (około 1,75 PLN). Do tego rządząca partia obiecuje każdemu cudzoziemcowi, który poślubi obywatela Iraku darmowe dostawy m.in. ryżu, kasz, sera. Minusem są zaś częste przerwy w dostawie prądu trwające po kilka godzin. Całe państwo wygląda praktycznie jak wielki plac budowy. Chodząc po miastach możemy mieć wrażenie, że spacerujemy po planszy z gry SimCity, gdzie na każdym roku powstaje coś nowego. Ulice bardzo często mają kilka pasów (nawet do pięciu!). Ich jakość nie jest też wcale najgorsza. Właściwie kilka odcinków jezdni wyglądało znacznie lepiej niż „polskie szosy”. Na chwilę obecną nie ma jeszcze rozwiniętego transportu publicznego w postaci autobusów. Alternatywę stanowią jednak wszędobylskie taksówki. Generalnie rzecz biorąc mnóstwo inwestycji i szybki rozwój pompowany naftowym bogactwem przyprawia o zawrót głowy. Wszystko za sprawą rządu Barzaniego którego „kochać muszą wszyscy”. Z jednej strony wiele mądrych reform np. próba wprowadzenia angielskich napisów w miejscach publicznych. Z drugiej nie można oprzeć się wrażeniu, że ropa jest sprzedawana zbyt nierozsądnie i za szybko. Tymczasem na ulicach chyba każdy napotkany samochód dysponuje silnikiem z pojemnością co najmniej 2 litry. Nierzadko można i spotkać większe maszyny. Królują azjatyckie marki tj. Kia, Toyota czy Hyundai. Samochody i elektronika są tu zdecydowanie tańsze w porównaniu z sąsiednią Turcją.

Uliczny kantor na ulicach miast Iraku

Hasło Irak wywołuje wiele, często mylnych skojarzeń tj. strach i przerażenie. Tymczasem północ Iraku mogłaby konkurować o tytuł najbezpieczniejszego miejsca na Ziemi. Wszystko za sprawą ogromnej liczby patroli, które dzień i noc pilnują porządku publicznego. Uzbrojeni żołnierze stoją właściwie przy każdej państwowej instytucji, a policjanci spacerują po ulicach nierzadko w  grupie 3-4. funkcjonariuszy. Przy wjeździe i wyjeździe z miast znajdują się checkpointy, przy których czasami możemy zostać szczegółowo skontrolowani. Często można też spotkać „drogówkę”, która zatrudnia ogromne rzesze obywateli. Wypadki drogowe nie są rzadkością, ale nie jest to zatrważająca liczba. Natomiast zatrważające mogą być normy przechowywania żywności, a właściwie ich brak. Przestałem zajadać się baranimi kebabami, kiedy w nocy zauważyłem rzeźnika rzucającego zakrwawione mięso z ciężarówki na beton. Po za tym, jeśli będziemy się kierować zdrowym rozsądkiem, trzymać wyznaczonych tras, podróżować w grupie bardzo prawdopodobne, iż nasza wyprawa będzie bajeczna. Oczywiście nie trzeba wspominać o pomyśle wyjazdu do Mosulu czy Bagdadu, który zdecydowanie jest śmiertelnie ryzykowny. Niebezpieczeństwo związane z podróżą do Iraku to głównie wjazd od strony Turcji. W okolicach Cizre i Hakkari odbywa się bowiem walka pomiędzy bojówkami PKK, a turecką armią. Erbil jest jednak doskonale połączone lotniczo z resztą świata, zwłaszcza ze Stambułem. 

Einasara, chrześcijańska dzielnica w Zakho

Spożycie napojów wyskokowych jest w kurdyjskim Iraku jest bardzo ciekawą kwestią. Na początku grudnia poprzedniego roku miały miejsce zamieszki. Sprowokowali je przywódcy religijni, którzy nie zgadzali się na istnienie sieci sklepów monopolowych w „kraju muzułmańskich Kurdów”. Zamieszki rozpoczęły się w Zakho 2 grudnia i trwały kilka dni. Szybko przeniosły się do innych miast. Rozwścieczony tłum z okrzykiem „Allah Akbar” niszczył nie tylko sklepy monopolowe, ale również hotele, kawiarnie, kasyna i salony masażu. Większość właścicieli tych punktów stanowili Asyryjczycy i Jezydzi. Straty (wg. Peyanmer News Agency) szacuje się na 12 milionów złotych. Kuryjski wywiad aresztował w związku z tą sprawą 20 osób – członków Islamskiej Unii Kurdystanu. Do dzisiaj spalone kasyna i witryny sklepów wpisują się w krajobraz Zakho i Duhoku. Tymczasem sprzedaż odbywa się nadal, ale nie do końca oficjalnie. Na moich oczach mężczyźni wymieniają butelki dobrej whisky Grant’s na dinary. Mnie informują, że sklep jest zamknięty i nie mogę nic nabyć. Mimo to tego samego dnia było mi dane pić zmrożone piwo.

Mieszkanki Iraku

Jak wiadomo, w każdej kulturze wesele jest wydarzeniem wyniosłym i niezwykłym. Wieczorem zostałem niespodziewanie zaproszony na jedno z nich. Nie posiadałem garnituru, dlatego „moja” iracka rodzina zakupiła mi jeden. Na ucztę udaliśmy się przeludnionym pickupem. Przy wejściu stał uzbrojony w kałasznikow postawny Peszmerg. Aczkolwiek na tej imprezie mile widziany jest każdy. Trzeba przyznać, że bliskowschodnie wesela są bardzo wystawne. Średnia ilość biesiadników w Iraku może sięgać 200-300, a zdarzają się dużo większe. Pomimo sporej liczby gości, gospodarze muszą zapewnić dobry posiłek każdemu. I tak w tym przypadku poczęstowano humusem, baranim mięsem, sałatką fasolowo-pomidorową, burkiem, daktylami, konserwowanymi warzywami… Jedzenie przypomina nieco tureckie posiłki, choć na pewno nie jest tak ostre jak chociażby w Şanlıurfie. Co jeszcze? Najlepsza herbata jaką dane mi było pić. Jej sekretem była mieszanka mocnego wywaru (mieszanki kilku cejlońskich „czajów”) przyprawionego kardamonem. Tymczasem sala weselna wygląda ujmująco. Pomiędzy licznymi stołami biegaj spore gromadki dzieci.

Panorama z dachu Cytadeli

Kamerzysta nagrywa tańczącą parę młodą na tle bogato zdobionej sceny. Druga część ekipy wypuszcza bańki mydlane i dym, które  tworzą wraz z kolorowymi światłami niepowtarzalny spektakl. Popularnym tańcem jest asyryjska Khigga, która może kojarzyć się nieco z grecką zorbą. Na przyjęciu muzyka oszałamia rytmicznym biciem bębnów i nie cichnie niemal nigdy. Zdarzają się też popowe kawałki lokalnych gwiazd np. Chopy Fatah. Miałem (nie)szczęście otrzymać propozycję poślubienia jednej z  (pięknych!) córek asyryjskiego właściciela sklepu z odzieżą. Niestety musiałem grzecznie odmówić, by udać się do kolejnego miasta.

Bardarash

Erbil znane też pod nazwą Irbil, Arbela, Hewrel czy Arbil jest stolicą irackiego Kurdystanu. To liczące ponad milion ludzi miasto może zaskoczyć swoją nowoczesnością i zacofaniem naraz. Miałem ogromnego farta, bo jechałem tam 6 h w towarzystwie… kurdyjskich posłów. Tym samym z każdym razem żołnierze przepuszczali nas bez żadnej kontroli, a mnie witali jak vipa. Główne atrakcje miasta to:  do niedawna zamieszkana Cytadela mająca ponad 6 tys. lat oraz usytuowany przy niej bazar. Ponadto Wielki Meczetzbudowany za tureckie pieniądze oraz zabytkowy cmentarz. Po za tym park Abdul Rahmani. Znajdowało się tam centrum dowodzenia Saddama Husejna. Jak się dowiedziałem jest to jeden z największych parków na świecie. Nieopodal niego znajduje się „English Village” czyli dzielnica cudzoziemców. Głownie zamieszkiwana przez delegacje zagranicznych firm. Sklepy monopolowe, wbrew moim wcześniejszym obserwacjom są tu zaopatrzone doskonale – trunki z Rosji, Korei, Japonii, Węgier… i Polski. W Ebril Istnieje cały wachlarz hoteli od obskurnych klitek po luksusowe kilkugwiazdkowe kurorty.  Razi jednak brak rozrywek, bowiem w metropolii są tylko dwa czynne bary. Jeden z napotkanych Turków, który pracował tam w firmie budowlanej powiedział krótko: „Irak to ciekawe miejsce, ale… niezwykle tu nudno.” Ludzie są tu niezwykle mili i gościnni. Nawet groźnie wyglądający dumni Peszmergowie w swych narodowych strojach czy kobiety zakryte burkami. 

Cytadela – wnętrze

Ogólnie, z całą pewnością mogę napisać, że iracki Kurdystan ma wystarczającą infrastrukturę oraz olbrzymi potencjał. Innymi słowy jest gotowy na przyjęcie turystów, którzy na razie niechętnie odwiedzają te mezopotamskie ziemie. Warto dodać, iż flaga irackiego Kurdystanu zawiera słońce, które jest symbolem „lepszego, dostatniego jutra”.

Sklep mięsny w Bardarash

Tekst i zdjęcia: Mateusz Bamski

Więcej: http://mateuszbamski.blogspot.com

2016