Wolontariusz, podróżnik, poszukiwacz raju na Ziemi, człowiek o wielkim sercu, współorganizator Pierwszego Biegu Halików w 2016 roku w Bydgoszczy. Zaangażowany w akcję pomocową na rzecz dzieci z Filipin. Zaangażowany również w przygotowanie corocznego Festiwalu „Podróżnicy” w Bydgoszczy, aktywny współorganizator Bydgoskiego Klubu Podróżnika.
Każdy z nas szuka swojego raju na ziemi i dla każdego z nas gdzieś on jest, tylko gdzie?
http://neronek.geoblog.pl/podroze
W grudniu 2003 roku zmęczony codzienną egzystencją i szarością dnia powiedziałem sobie dosyć! Poukładany tydzień, stare przyzwyczajenia, nic zmieniającego myśli, postawę wobec świata, w końcu trochę szaleństwa i realizacja dziecięcych marzeń, nawet tych najśmielszych, bo tylko takie marzenia mają swoją wartość rażenia.
Hongkong – Chiny
Kupiłem pierwszy raz bilet na pierwszą swoją podróż życia – podroż do Chin. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że Azja szczególnie południowo – wschodnia będzie dla mnie jak magnes który przyciąga aż do dziś.
Hongkong z ogromnymi drapaczami chmur i potem Chiny – kraj ze swoją wielką kulturą i niesamowitymi zabytkami, jak żołnierze z terakoty w Xian czy Zakazane miasto w Pekinie, ale już wtedy poczułem że jednak nie to jest dla mnie najważniejsze w podróży.
Od zawsze ciekawość moją budzili ludzie i ich obyczaje kultura i smaki kuchni.
Tajlandia
Rok później wybrałem się jak zawsze sam, ja i mój plecak tym razem wybrałem Tajlandię.
Tajlandia mnie wręcz oczarowała swoimi kolorami, swoją religią i ludźmi, którzy zawsze są uśmiechnięci, ale najważniejsza była kuchnia, którą do dziś uważam za najlepszą jaką poznałem. Dziedzictwo kulinarne przyciąga znaczną część turystów i podróżników i stanowi jeden z najważniejszych powodów wyjazdowych.
Tajlandię poznałem najlepiej ze wszystkich krajów Azji Południowo – Wschodniej. Przepiękne południe kraju, wyspa Koh Lipe, plaże Ao Nang z wyspą Ko Phi Phi i północ – Chiang Mai z żyjącymi tam plemionami górskimi czarnych Chmongów i kobiet z plemienia Karen o długich szyjach, a także wschód – region Isan położony wzdłuż rzeki Mekong przy granicy z Laosem, gdzie dziedzictwo kulturowe Tajlandii jest najmocniej odciśnięte do dzisiaj. Warto tam pojechać, posmakować, rozejrzeć się i odetchnąć innym, gorącym powietrzem. Do Tajlandii wracałem każdego roku. Stała się moim miejscem tranzytowym po drodze do kolejno odwiedzanych krajów sąsiedzkich.
Wietnam
Wietnam ze swoim hałaśliwym Sajgonem z 2 mln skuterów na ulicach, gdzie każdy jedzie jak chce i dokąd chce. Gdzie przepiękną deltą Mekongu relaksuje trudy zwiedzania tego miasta .
A północne miasteczko górskie Sa Pa sprawia, że jesteśmy w innym świecie, jakby nie w Wietnamie. W tym miejscu plemiona górskie – czarni i czerwoni Chmongowie oraz kolorowi Tajowie Wietnamscy żyją w pełnej ze sobą harmonii, ich kultura, stroje sprawiają, że ma się poczucie pozostania w tym miejscu na dłużej. Stolica Hanoi z urokliwymi wąskimi uliczkami w dzielnicy francuskiej przyciągają wieczorami mieszkańców i turystów na swoje uliczne stragany, gdzie odbywa się degustacja owoców morza i nie tylko.
Kambodża
Kolejnym krajem graniczącym także Tajlandią była Kambodża – dziwny kraj, na ulicach widać było dużo młodych ludzi, starszych było bardzo mało, a to dlatego, że czasie wojny czerwoni Khmerzy, na czele których stał Pol Pot wymordowali z siedmiomilionowej populacji aż 2 mln ludzi – osoby wykształcone, lekarzy, nauczycieli …
Istniejące w stolicy Kambodży Phnom Pen muzeum S21 mnie zamurowało i muszę powiedzieć, że trochę zszokowało, takich zbrodni i takich tortur na swoich mieszkańcach w jednym miejscu nigdzie nie widziałem. Gdyby jednak nie ósmy cud świata, jakim są świątynie Angkor Wat pewnie mało kto odwiedzałby ten kraj.
Laos
Niedaleko Tajlandii i Kambodży jest miejsce pełne zieleni dżungli i gór – Laos. Nigdzie dotąd nie czułem się lekko i swobodnie w swoim podróżowaniu, jak w tym właśnie miejscu. Laos bardzo mi się spodobał, pomimo panującej w nim biedy. Mieszkańcy są tutaj aniołami. Dawna stolica Luang Prabang z wieloma przepięknymi świątyniami i rzeką, którą owija miasteczko jest jak wąż boa.
Birma
W koleiną podróż udałem się do tajemniczego kraju, który przez 70 lat był w niewoli, gdzie rządziła junta wojskowa. Pojechałem więc do Birmy. To najbiedniejszy kraj w Azji Południowo – Wschodniej, w którym żyją ludzie z anielskimi duszami. Nie jest łatwo podróżować po Birmie szczególnie jak po 70 latach któryś z generałów zmienia kierunkowość jazdy, a rozklekotane samochody i autobusy muszą się do tego przyzwyczaić. Kraj ten zapamiętam szczególnie ze względu na mieszkańców bojących się o swoje życie, ale także zapamiętam przepiękną dawną stolicę kraju – Mandalay. Nie ważne, że ulice nocą są nieoświetlone, że biedę widać na każdym kroku, ale tak pięknych świątyń trudno szukać gdzie indziej. W stolicy Yangun jest największa na świecie stupa, świątynia w kształcie stożka, pokryta tysiącami blaszek ze szczerego złota. Podobno po przeważeniu mają to być 2 tony złota, a na zwieńczeniu stupy przystrojono diamentami. Taki kontrast biedy i bogactwa nie często można oglądać w Azji. Nie byłoby Birmy bez miasta Bagan, gdzie na obszarze 20 km są setki świątyń – miejsce urokliwe, przyciągające uwagę tysięcy turystów, którzy coroczne przybywają, a festiwale balonów dodają temu miejscu niezapomniany urok.
Malezja i Borneo
Następnym krajem w Azji Południowo – Wschodniej, gdzie się udałem była Malezja I Borneo, dużo by można pisać o tym kraju, gdzie większość stanowią muzułmanie ludzie mili, sympatyczni, ale ! nie do końca otwarci dla turystów. Są małomówni, zamknięci w sobie. Malezję zapamiętam dzięki dwóm miejscom, w których się znalazłem, nie koniecznie ze stolicy Kulaka Lumpur. Dwie stojące kolby kukurydzy nie powaliły mnie na ziemie. Jest jednak miasto, które mnie urzekło – Malaka. Nieduże miasto, z którego zapamiętałem dzielnicę China Town, gdzie nocowałem. Znajduje się w niej sklepik, w którym można kupić oryginalne certyfikowane maleńkie buciki dla kobiet, takie jakie noszą kobiety o małych stopach na południu Chin.
Udałem się także na malezyjską część Borneo do rezerwatu Bako, aby pomieszkać w dżungli pełnej małp makaki, gdzie mile wspominam spotkania z małpami o długich nosach, zieloną mambę oraz małego leniwca.
Singapur
Najbardziej rozczarował mnie Singapur może dlatego, że nie jestem wielbicielem nakazów i zakazów. To był dla mniej najbardziej sterylny kraj, jaki widziałem, kraj do którego jedzie się raz i nigdy nie wraca.
Filipiny
W końcu po latach podróży zdecydowałem, że przyszedł czas na mój „drugi dom”. Wybrałem Filipiny. Pierwsza podróż na Filipiny zafascynowała mnie bardzo. Wtedy zrozumiałem, że jest tu wszystko, co kocham: wieś z domieszką egzotyki, gdzie świnie leżą pod palmami, a koguty budzą nas o poranku. Gdzie rano wychodzę z bungalow wprost na biało śnieżny miękki piasek w błękitek krystalicznie czystej wody z pływającymi kolorowymi rybami, czasami o ludzkich zębach, a także żółwie, delfiny i wiele innych niegroźnych, a jednocześnie wspaniałych okazów fauny. Gdzie z 7200 wysp jest jeszcze 400 niezamieszkałych. Jest wśród nich jedna wyspa, do której zawsze powracam, gdzie mam mnóstwo przyjaciół – Pamilacan Island.
Maleńka wyspa rybacka, którą zamieszkuje zaledwie 800 osób ze szkołą i kościołem, ciszą i tym, co najcenniejsze spokojem.
Północne Filipiny – Banaue, Batad ze swoimi pięknymi, uprawianymi od 2000 lat polami ryżowymi i z dumnym plemieniem Ifugao przeciągają jak magnez ludzi z całego świata.
Przepiękna wyspa Palawan z ósmym cudem świata – rezerwatem Bakuit w Elnido. Rezerwat ten jest jednym z najpiękniejszych rezerwatów w Azji Południowo – Wschodniej, rafy koralowe żółwie, ryby o niespotykanej nigdzie barwie kolorów, delfiny i woda czysta, przejrzysta – idealne miejsce do nurkowania, przepiękne puste plaże wysp, których jest tam naprawdę sporo. Skłamałbym gdybym nie napisał o tabu na Filipinach, a jest nim prostytucja dziecięca. Osobiście sam byłem świadkiem w Manili, gdzie w Cirkle Manila jest rondo, a po środku bawią się bezdomne dzieci. Grają w koszykówkę, biegają boso. W pewnym momencie zauważyłem podchodzącego starszego mężczyznę do trzynastoletniego chłopca, który natychmiast złapał mężczyznę za rękę i prowadził w nieznanym kierunku, pstanowiłem powiadomić przejeżdżających policjantów, a oni … …. nic! Machnęli ręką i pojechali dalej. Smutne to, ale prawdziwe. Policja wie o tym precederze, ale nic nie robi, bądź nie chce robić, pozostawiając dzieci na pastwę losu, dzieci, które najczęściej biorą udział w brudnym seksie dla kilku groszy.
Zobaczyłem w Manili cmentarz północny, na którym mieszka 10 000 ludzi na obszarze 3 kilometrów . Poznałem jego mieszkańców. Śpią w grobowcach, rodzą się tam i umierają. Na Święta Wielkiej Nocy zebrałem dla nich w Polsce 70 kilogramów darów, w tym: kredki zabawki, itd.
Właśnie szykuję się do kolejnego wyjazdu i poznawania świata Filipin. Postanowiłem pomóc młodszym i starszym i zdecydowałem się na zrobienie akcji pomocowej dzieciom z tego cmentarza. Nie ma takiej biedy na świecie, aby nie podzielić się z inną biedą i nie wystarczy być najlepszym na świecie trzeba, być najlepszym dla świata.